Na początek, przepraszam że dawno mnie tu nie było. Trochę myślałam, trochę dużo pracowałam i trochę, ale tylko trochę nie ogarniałam życia. Z jednej strony chciałam schudnąć, z drugiej zapychałam się chipsami. ot, taki miesiąc słabości i zwątpienia.
Ale po pierwsze biorę się za siebie (znów), a po drugie wracam do blogowania. A jak najlepiej wrócić? ot tak, po prostu.

To jest jedno z dań letnich, trochę cięższych, bardziej sycących, na chłodniejsze dni.

do przygotowania używam:
wysoka patelnia z grubym dnem, blender

przepis:
sos szparagowy
pęczek zielonych szparagów
śmietana 18%
pesto domowej roboty

pesto
pęczek (mała doniczka) bazylii
garstka pestek słonecznika
kilka łyżek oliwy
pieprz
sól
ząbek czosnku
sok z 1/2 cytryny

młode ziemniaczki

Zaczynam od wstawienia młodych ziemniaczków i zabieram się za szparagi. Odłamuję zdrewniałe końcówki i kroję szparagi na max 0,5cm kawałki, główki odkrawam w całości i zostawiam na boku.
Pokrojone szparagi blanszuję około 3min, dopiero minutę przed końcem dodając główki (są delikatniejsze i tak naprawdę nie potrzebują dużo czasu).
Gdy szparagi się gotują w blenderze umieszczam wszystkie składniki na pesto, oliwy dodaję tyle, aby sos był odpowiedniej konsystencji. Szparagi odcedzam i przelewam zimną wodą.
W głębokiej patelni rozgrzewam łyżkę oliwy i dodaję szparagi, chwilę smażę aby się zarumieniły, następnie dodaję pesto i śmietanę. Mieszam wszystko dokładnie.
W tym czasie ziemniaki już powinny dochodzić.
Podaję wszystko, po prostu wymieszane, takie jest najlepsze.

Smacznego!